Zapraszam Was na drugi rozdział przygód Joe. Mam nadzieję, że Was usatysfakcjonuje tym rozdziałem. Dawno nic nigdzie nie dodawałam, ponieważ byłam chora. Ledwo mówiłam, miałam dużą temperaturę a do całości byłam tak osłabiona, że praktycznie cały czas spałam. Nie wiem, czy uda mi się ten rozdział tak, jak poprzedni. Mam jednak nadzieję, że tak. Miałam zastój przez chorobę. Dziś poczułam się już lepiej i postanowiłam wrzucić najpierw coś tutaj.
Dobrze nie zanudzam Was już swoją osobą. Zapraszam do czytania i komentowania. Za ilość przepraszam.
Poczułem, jak przesuwa kłami po jej gładkiej nawierzchni. Serce biło mi tak mocno, jak u ptaka, który spoczywał właśnie w pysku kota i zdawał sobie sprawę, że skończy jako jedzenie. Teraz właśnie ja czułem się, jak ten ptak. Bezsilny, upolowany i kończący jako posiłek. Zamknąłem oczy, a moje ciało wbrew woli drżało. Mężczyzna nagle znalazł się za mną, a ja poczułem na szyi mocno nacisk a po nim silne pieczenie i ból. Otworzyłem oczy i dotknąłem owego miejsca. Leciała mi tam krew. Jednak… Nie była po ugryzieniu, czy kłach. Już miałem się odwrócić i zapytać „czemu”, ale nie zrobiłem tego. Dlaczego? Bo facet znowu pochylił się nad moją szyją i polizał ją w miejscu, gdzie niedawno zrobił ranę.
-C-co Ty robisz… Jak mam skończyć jako twój posiłek… Matka cię nie uczyła, że nie wolno bawić się jedzeniem?
Mruknąłem i słysząc jego śmiech, spojrzałem przez ramię na niego.
-Co cię tak bawi?
Warknąłem na niego i przetarłem szyję. Bleee. Lizał mnie… facet. Objąłem się rękoma w pasie, bo aż na samą myśl przeszły mnie zimne dreszcze. Ohyda.. On chyba zobaczył moją reakcję, bo bez słowa uśmiechnął się półgębkiem. Wziął w usta palec, zranił go kłem i znowu był za mną.
-Otwórz usta.
-C-co?! Nie ma mowy!
Przewrócił teatralnie oczami
-Otwieraj usta i wysuwaj język.
-Powiedziałem, że tego nie zrobię!
Usłyszałem tuż przy swoim uchu ciche westchnięcie. Po nim moja głowa została całkowicie usztywniona. A ten dupek użył do tego tylko dwóch palców, które znajdowały się pod moją szczęką. Złapałem go za nadgarstek tej samej ręki.
-P-pu…
-Zamiast siłować się z moją ręką, radzę spojrzeć na klucz.
Szepnął prosto w moje ucho. Nie wiem czemu to zrobiłem, ale posłuchałem jego słów i mój wzrok powędrował na drzwi. Klucz w zamku przesuwał się. Moje oczy od razu powiększyły się.
-Jeśli nie chcesz mieć na sumieniu rodziny… Wysuń język.
Zacisnąłem szczęki i powieki. Co za dupek! Gra na moim sumieniu. Chwilę siłowałem się sam z sobą. Jednak poddałem się. Ciągle mając zamknięte oczy wysunąłem język.
-Mądra decyzja.
Rozchyliłem powieki i zobaczyłem, jak na mój język zlatują szkarłatne krople. Nie liczyłem ich. W końcu mężczyzna zabrał palec.
-Połknij je.
Zrobiłem to i zacisnąłem palce na swojej pościeli. Zmienię się teraz? Nie chcę być takim… potworem, jak on.
-Nie martw się. Od tego nie przemienisz się. Masz smaczną krew.
Oblizał się, jak lew po pożarciu swojej ofiary. Uśmiechnął się widząc moją reakcję i wstał z łóżka. Przeciągnął się i ziewnął. Oczywiście przy tym widziałem te jego zębiska.
-No to… Na razie młody. Wpadnę… Później.
Zaśmiał się i w sekundę był przy nadal otwartym oknie.
-Co?
-Na dziś koniec.
-C-czekaj! Coś ty mi zrobił?!
Zaśmiał się i przekręcił na bok głowę.
-To istotne tylko dla mnie. A teraz wybacz.
Zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Podbiegłem do okna, ale nie było go już nigdzie. Złapałem za klamkę od okna aby je zamknąć, ale zmieniłem zdanie. Lepiej, jak wejdzie do mnie, niż do domu i ktoś go zobaczy. Poszedłem do łazienki, żeby dokładnie obejrzeć swoją szyję. Moje lustrzane odbicie albo nie należało do mnie albo naprawdę po ranie nie było żadnego śladu. Przesunąłem tam palcem i naprawdę nie poczułem żadnej rany. Przemyłem twarz wodą, wytarłem w ręcznik i wyszedłem do pokoju. Zgasiłem światło i położyłem się spać. Czy będę miał spokojne sny? Nie chciałbym mieć takiego, jak przed pojawianiem się tego stwora. Zamknąłem oczy i nawet nie było dane mi skończyć rozmyślań, bo zostałem porwany przez Morfeusza.
-Joe. Otwórz oczy.
Zrobiłem to. Wisiał nade mną wampir. Wpatrywał się we mnie, a ja w niego. Co to ma do cholery… Rozejrzałem się. Leżeliśmy na moim łóżku. Nadzy. Co jest?!
-Odsuń się… Ode mnie!
Aby go odepchnąć dotknąłem jego klatki piersiowej i od razu niemal jęknąłem. Spojrzałem na niego przerażony. Uśmiechał się do mnie.
-Nie ma co udawać. Pragniesz mnie.
-M-mylisz się! Kto chciałby takiego potwora, jakim jesteś! Poza tym. Jesteś FACETEM!
-I co z tego? Czy dla miłości albo pożądania, płeć jest jakąś przeszkodą?
-C-co ty wygadujesz? Powiedziałem, żebyś się odsunął!
Zamiast tego on jeszcze bardziej nachylił się nade mną.
-Ni…
Wpił się w moje usta. Walczyłem z tym i z nim, jednak on wygrywał. Był silniejszy a do całości moje ciało reagowało na niego. Co to ma być?! To chore! Jednak ten pocałunek. Był tak namiętny, agresywny i jednocześnie zmysłowy. Zamknąłem oczy i nawet nie wiem czemu, ale sam zacząłem oddawać pocałunek. Kiedy otworzyłem oczy leżałem na łóżku w pokoju sam. Kurwa! Bez kitu! To był mój sen?! Usiadłem na łóżku i zapaliłem światło. Podwinąłem kołdrę i spojrzałem na bokserki.
-Nie no… Stary ty tak na serio?
Stał mi. Nie wierzę. Po śnie, gdzie całował mnie inny facet, mi najzwyczajniej w świecie stanął. Boże… Opadłem na łóżko i wsunąłem dłoń w bokserki. Złapałem za członka i zacząłem się masturbować. Cicho pojękując, aby nikogo nie obudzić, w końcu doszedłem. Wolną ręką sięgnąłem chusteczki i wytarłem dowody mojego spaczenia umysłowego. A mówią, że to co nam się śni jest naszymi pragnieniami. Nie ma mowy! Nie chciałem znowu zasypiać. Za dużo pojebanych snów, jak na jedną noc. Postanowiłem więc porobić coś na necie.
Nawet nie wiem ile siedziałem oglądając jakieś filmy. Ziewając w końcu zamknąłem laptopa i po ubraniu się, zszedłem na dół. Spotkałem tam Michelle przed TV. Uniosłem do góry brew, bo od kiedy ona ogląda TV. Zazwyczaj jej całym światem jest facebook gdzie non stop pisze ze znajomymi. A Alexa to gdzie ona ma?
-Co oglądasz?
-O Joe. Zaraz będzie transmisja z koncertu.
-Koncertu?
-No takiego tam mojego idola.
-I-idola? Od kiedy ty masz idoli?
Taka prawda. Moja siostra nigdy nie interesowała się takimi pierdami. Uznawała to za głupotę. Nie potrafiła zrozumieć, jak może tak bardzo jarać się inną osobą i ją ubóstwiać. Cóż, widać zmieniło się jej.
-Odkąd wpadłam w sieci na niego. Serio. Koleś jest zajebisty. Ten głos, oczy, twarz, uśmiech. No a jakbyś zobaczył, jak on tańczy… Mówię ci on jest zajebisty.
-A..aha.
Zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Nalałem sobie do szklanki wody mineralnej. Wtedy wpadł mi też w oczy Alex. Zaśmiałem się. Malował coś przy stole.
-Piątka Alex.
Od razu ją przybił.
-Hmm.. Co rysujesz?
-Kwiatuszka dla mamy.
Zmarszczyłem brwi. Czy tak wyglądają kwiatki.
-Tylko mi nie wyszedł. Wiesz. Zwiędnął mi.
No i teraz faktycznie. To jest to. Zaśmiałem się i pokręciłem na boki głową.
-Nie martw się. Mama zrozumie. Narysuj słońce i powiedź jej, że była susza.
Zaśmiał się i pokręcił głową.
-Oj wujku, ale z ciebie głuptas jest.
-Nie no dzięki.
Zaśmiałem się i poszedłem do salonu.
-Twój syn rysuje ci kwiatka.
Po tym ruszyłem na górę. Będąc w pokoju upiłem łyk wody. Spojrzałem na telewizor. Hmm.. Zobaczmy kim tak zafascynowała się moja siostra. Włączyłem tv i wpatrywałem się w ekran.
-A oto wyczekiwana chwila! Przed wami Noah Lovato!
Jakie imię i nazwisko. Na scenę wybiegł mężczyzna w długim czarnym płaszczu, na głowie mając wielki kaptur. Złapał za mikrofon, kaptur opadł…
-To…
Moja szklanka wyślizgnęła mi się z ręki i roztrzaskała na setki kawałków. Właśnie patrzyłem na mężczyznę z wczoraj.
-Niemożliwe…
Krucze włosy średniej długości, ciemna obudowa oczu, które teraz nie były krwistoczerwone a zielone. Michelle miała rację. Był niemal ideałem. Nawet ja to wiedziałem. Idealna budowa ciała, idealne rysy twarzy, usta. Był niczym młody bóg. Jednak tylko ja wiedziałem, jak daleko mu do tego.
Jeej...kocham...dobrze ze wyzdrowialas...licze na wiecej zaskakujacych (czytaj zbereznych) momentow.....pisz...pisz....pisz...sory ze cie zmuszam...ale pisz...pisz...pisz
OdpowiedzUsuńZajebistę!! Oh! Bossskie +.+!
OdpowiedzUsuńrozbawił mnie komentarz powyżej. pozytywnie zakręcona osoba to musi być^ pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńco do rozdziału, Neriso muszę powiedzieć, że czytając Twoją twórczość zastanawiam się, gdzie kończy się Twoja wyobraźnia? nie znajduję odpowiedzi, więc dochodzę do wniosku, że się nie kończy! i prawidłowo. twórz, twórz i jeszcze raz twórz.
cieszę się, że ze zdrówkiem już trochę lepiej. i główka wciąż pracuje! wampir-idol-tancerz-wokalista-przystojniak? to mnie przyprawia o szybsze bicie serca, Neriso :D
no i po co kazał głównego bohaterowi połykać te krople krwi? wyczuwam intrygę!
robi się coraz ciekawiej i muszę powiedzieć, że z dużą dozą niecierpliwości czekam na rozwój wypadków.
pozdrawiam serdecznie.
Nikola.
ten pierwszy komentarz^^
Usuńchoć osobę nade mną również pozdrawiam :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWOW! Pięknie Ci idzie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja wiedziałam co będzie, ale czytało się suuuuper. Twoja wyobraźnia naprawdę nie ma granic. Zaskakujesz mnie coraz bardziej. Jestem pod wrażeniem,że mimo choroby stworzyłaś nowy odcinek. Jestem ciekawa jak to potoczy się dalej. Czy Joe nadal będzie miał sny erotyczne o wampirze, a może one się urzeczywistnią? Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam cię moja gwiazdko ;-)
OdpowiedzUsuń"Nie no… Stary ty tak na serio?" hahah rozjebało mnie to^^
OdpowiedzUsuńnie powiem że treść jest dla mnie zaskoczeniem ale na prawdę wyszło ci to świetnie xD no i wreszcie znamy tożsamość jaśnie pana wampirka -Noah Lovato ładnie ładnie.. i dziękuję ci że mimo iż jesteś chora i wgl to wstawiłaś ten odcinek<3 zawsze zwarta i gotowa bez względu na przeciwności i za to cię kocham :*
Tak myślę, że wampirek przywiązał go do siebie jakąś więzią aby zawsze wiedzieć, gdzie on jest. Do tego wampir okazuje się gwiazdą sceny, ooo. Zapowiada się niezwykle ciekawie, no po prostu super
OdpowiedzUsuń"Nie no...Stary ty tak naserio?"to mnie rozwaliło dziękuje ,że mimo to ,że byłaś chora to stworzyłaś ten odcinek i on jest zajebisty ciekawa jestem czy Joe nadal będzie miał sny erotyczne o wampirze i dlaczego on(czyt.wampir)kazał mu się "napić"tej krwi no nic ty normalnie w głowie masz kopalnie pomysłów no nic...wen i pisz...pisz i jezcze raz pisz
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, Neri. Pomimo choroby, dałaś radę. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam więcej napisać, oprócz tego, że mi się podobało, bo mój mózg sobie jeszcze słodko śpi. xDDDD
Więc czekam na kolejną część. Może wtedy będę bardziej kreatywny.
Pozdrawiam!
super zajebiste to jest pozdro i czekam na nexta .Kamil
OdpowiedzUsuńPowoli przekonujesz mnie do wampirów. Małymi kroczkami, ale jednak. XD
OdpowiedzUsuńZwłaszcza do tego wampirka.... genialny gościu :D
i rozdział jest świetny, Neri. Zresztą ja k zawsze :*
wooooooow najlepsze co przeczytalam nie liczonc twoich innych opowiadan :D
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam wrogiem wampirów i ich nienawidziłam ale odkąd to przeczytałam od razu je polubiłam a odcinek jest suuuuuupcio <3
OdpowiedzUsuńoh, czyżby wampir zaznaczył tą krwią swoją własność..? tak jak psy swoje terytorium... ? i te sny o nim, wyczuwam że ta krew która muu kazał pić, powoduje że Joe staje się jego własnością, wbrew swojej woli :)
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadania są mega, wiesz o tym ;D
ciekawi mnie ciekawi , lecz nie ukrywam iz podejrzewam co będzie, choć możesz mnie zaskoczyć ;p