poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 4

Z tym swoim perfidnym uśmiechem ponownie nachylił się nade mną, pokazując te swoje zębiska. Dalej nie mogłem ruszyć rękami. Zamknąłem oczy, ale zaraz otworzyłem je szybko, bo zęby Noah zatopiły się w mojej skórze. To tak cholernie bolało! Bałem się ruszyć. Co jeśli przetnie mi tętnice?! Zacząłem drżeć. Jednak, kiedy zaczął pić moją krew... poczułem coś, czego wolałbym nie czuć. Rozchyliłem usta i starałem się, aby nie zauważył. Kto normalny podniecałby się przy utracie własnej krwi? Ale naprawdę... To, jak pił ze mnie krew było porównywalne z masturbacją. Nie wytrzymałem i w pewnym momencie jęknąłem. Jego dłoń znalazła się nagle na moim kroczu. Otworzyłem szeroko oczy.
-P-przestań! Nie dotykaj mnie.. tam! Ah!
Nie słuchał. Nawet nie wiem kiedy wyswobodził mojego członka z ubrań. Sunął ręką po całej jego długości, a ja pojękiwałem cicho w jego ucho. Nagle poczułem "to".
-PRZESTAŃ!
Krzyknąłem, a jego ruchy jedynie przybrały na szybkości. Ukłucia w podbrzuszu nasiliły się i już po chwili eksplodowałem w jego dłoń. Wyjął zęby z mojej szyi, polizał ją i spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem.
-Szybko...
Zlizał ze swojej dłoni moją spermę, a ja zaczerwieniłem się i przekręciłem głowę w bok. To było okropne. Doszedłem od czegoś takiego... Poza tym on jest potworem i do tego płci męskiej!! Moje serce waliło w klatce piersiowej, a jemu chyba ta melodia odpowiadała. Po pokoju rozeszło się pukanie. Spojrzałem na Noah.
-U-uwolnij mnie.
-Nie ładnie nam tak przeszkadzać. Nie podoba mi się to.
-S-spławię ją, tylko mnie uwolnij!
Przewrócił teatralnie oczami i opadł na łóżko. Ręce znowu były MOJE a nie jakieś z ołowiu. Wstałem z łóżka, pozbierałem swojego wacka, który znajdował się poza rozporkiem i otworzyłem drzwi.
-Joe, po co zamykasz drzwi w domu?
Michelle... ta to ma wyczucie.
-Bo mieszka tu taka jedna laska, która jest gotowa wejść do mojego pokoju bez pukania. A chciałbym zauważyć, że jestem młodym mężczyzną, który od czasu do czasu lubi zrobić sobie dobrze i naprawdę nie chciałbym aby mnie ktoś wtedy widział.
Zatkały ją moje słowa, jednak szybko się pozbierała.
-Jesteś obrzydliwy. Więc ten krzyk to przez...
-Nie. Akurat miałem koszmar.
-Nie strasz tak ludzi, co?
-Taa. To pa.
Zamknąłem drzwi, przekręciłem zamek i właśnie odchodziłem, kiedy znowu zapukano. Otworzyłem ponownie.
-Co jest?
-Znowu je zamykasz?
-Tak, bo chcę sobie zrobić dobrze.
-Fu..
Machnęła ręką i odeszła. Odetchnąłem z pewną ulgą. Była ona tylko częściowa, bo przecież czeka mnie dalsze starcie z kolesiem, który ponownie leżał rozwalony na moim łóżku.Nie byłem pewny czy robię dobrze... W końcu ten facet zrobił mi... Mniejsza... Spojrzałem na niego spod wachlarza czarnych, długich rzęs. Niech wypierdala z mojego pokoju! Nie dość, że popsuł mi spotkanie z Anitą to jeszcze użyczył mnie jako dania i zrobił... Na samo wspomnienie mam dreszcze.
-Możesz już iść? Wypiłeś moja krew... Więc...
Uniósł ku górze brwi i zaśmiał się.
-Ty myślałeś, że ja skończyłem? Oh Joe... Jakiś ty naiwny a zarazem słodki...
Oblizał rumiane wargi. Tym gestem sprawił, że zacząłem zastanawiać się, czy aby nie mają one takiej barwy od mojej krwi. To było błędem, bo Noah wykorzystał moją chwilową nieobecność i cisnął mną na łóżko. Po odepchnięciu od siebie szoku, szybko usiadłem na łóżku i zmierzyłem go wzrokiem. Taa... Tylko chwilę, bo potem ponownie wykonał swoje przemieszczenie rodem z Draculi i nim zareagowałem, leżałem na łóżku przywiązany do poręczy własnym paskiem od spodni. Kiedy on go do chuja wyciągnął?! Chłopak usiadł na mnie okrakiem i z wrednym uśmiechem na ustach, przesunął palcem po moim policzku.
-Nadeszła pora aby uczynić cię moim, Joe. Nikt nie będzie miał cię przede mną ani po mnie... Uznaj to za zaszczyt.
Serce podeszło mi do gardła i utknęło w nim. Mój żołądek zaczął żyć własnym, niekontrolowanym przez nikogo życiem. C-co on właśnie powiedział?!
-C-co ty zamierzasz....
Nie musiałem kończyć. Przerzucił mnie na brzuch, dwoma szarpnięciami zrywając ze mnie całe ubranie, tak nawet bieliznę. Leżałem z mordą w pościeli, nagi i nie mogłem poruszyć nawet palcem. On chyba nie zamierza... Prawda? Po raz kolejny tej nocy poczułem w swojej szyi jego ostre kły. Zaczął pić moją krew, a kiedy przestał... Tak, to dało mi do myślenia, bo nie uleczył mi rany. Moje ciało zaczęło drżeć. Myśli wirowały w mojej głowie, prawie ją rozsadzając. Serce... Co do tego to nie wiem czy było sercem, bo waliło mi z taką siłą i szybkością że gepard ze swoją prędkością wypadł przy nim blado. na pośladkach poczułem zimne palce faceta i... coś cholernie mokrego. Otworzyłem szeroko oczy.
-N-nie! P-przestań!
-Cii...
Szepnął mi do ucha i polizał je.
-Będę delikatny...
Nie... On nie może! Wszystko tylko nie to! Słyszałem szelest jego ubrania za mną. Z każdym jego ruchem, moje serce to biło to przestawało bić. N-Nie mogę krzyczeć! Cały dom zleci się do mojego pokoju... Fuck! Niespodziewanie coś twardego i dużego zaczęło napierać na mój odbyt. Otworzyłem oczy i wygiąłem się pod chłopakiem. Był sprytny. Szybko zakrył mi usta. Wydarłem się w jego dłoń, ale mój krzyk został stłumiony. Kiedy jego członek zagłębiał się coraz dalej we mnie z moich oczu leciało coraz więcej łez. To boli! Nie chcę tego czuć! Wyłaź ze mnie sukinsynie! Nie dość, że zostałem obdarty z męskiej godności to jeszcze ten ból... Wszedł we mnie cały... Czułem to, jak i czuło to moje ciało. Zabrał dłoń i przestał poruszać się w moim wnętrzu.
-D-dlaczego mi to robisz... Dlaczego ja? Nie możesz mnie zabić?
Wyjęczałem chowając twarz w pościel. Byłem poniżony. Czy może być coś gorszego dla zdrowego, młodego mężczyzny, który jest heteroseksualny od zgwałcenia przez innego faceta? Otóż nie! Przynajmniej nie dla mnie.
-Bo nie myliłem się. Jesteś tym czego szukałem. Do tego stałeś się jedyną istotą ludzką, która wie czym jestem. To miłe w końcu nie musieć udawać człowieka. Poza tym... Jeszcze tego nie wiesz, ale jesteś bardziej taki jak ja, niż myślisz. Jesteśmy sobie przeznaczeni, Joe... Pokazałeś mi to, kiedy przy piciu przeze mnie krwi byłeś tak pobudzony, że nie umiałeś nawet się powstrzymać od jęknięcia...
-Oszczędź mi więcej upokorzenia, co?
-Przygotuj się... Zamierzam skończyć w tobie...
-Co?! Nie waż się!!
Jego dwa palce wylądowały w moich ustach, zęby zatopiły się w skórze i ponownie czułem to podniecenie... Nie...
-Przestań się opierać. Już jesteś mój...
Noah od nowa zaczął poruszać się we mnie i pił przy tym moją krew. Nie umiałem z tym walczyć. To uczucie było takie... dobre. Tak, było mi dobrze. Penis rósł mi z sekundy na sekundę. Nie czułem już bólu od tego co robił w moim wnętrzu chłopak. Teraz odczuwałem całym ciałem przyjemność. Wręcz pragnąłem wy pchał we mnie mocniej, głębiej... Nie powiem mu tego... Nigdy nie przyznam się do tego na głos... Nim w ogóle zorientowałem się co się dzieje, z moich ust padały głośne jęki. Mój członek ocierał się o prześcieradło, ciało przesuwało się po łóżku a krew spływała po mojej aksamitnej skórze. Przeraził mnie fakt... że mnie to jarało. Wcale nie obrzydzało, odtrącało... Noah złapał mnie za biodra i bardziej wypiął je w swoją stronę. Zabrał palce z moich ust i jedną z dłoni objął mojego penisa. Jęknąłem głośno. Jego pchnięcia byłby zdecydowane i pokazywały mi, że to on ma nade mną władzę. Moje życie zależy jedynie od jego woli. Właśnie to mi przekazywał tymi pchnięciami, ugryzieniami i sączeniem mojej krwi. Jego kciuk naciskał na główkę mojego penisa. Nie chce dać mi dojść.
-P-Proszę... Ja dłużej nie wytrzymam...
-Jak chcesz to potrafisz, Joe. Pamiętaj o tym stosunku. Nie zapomnij bólu, przyjemności i pożądania, jakie ci pokazałem, a przede wszystkim, nie zapomnij tego że należysz tylko i wyłącznie do mnie, Joe!
Po tym warknął dziko, przyśpieszył ruchy we mnie i dłoni na mym członku. Doszliśmy w tym samym czasie. On we mnie a ja w jego dłoń. Orgazm jaki przeżyłem, był tak silny, że prawie zemdlałem. Nagle moja głowa została przekręcona w bok, a Noah zawładnął wnętrzem moich ust. Teraz nie był to tylko głupi sen. To co działo się w tym momencie i kilka minut temu... Jest rzeczywistością.